03 października 2007, 08:22
Obudziłam się dziś, słońce pięknie świeciło na niebie. I to nie tylko tym moim...
Lubię jesień, mimo jej nieprzewidzianych pogodowych kaprysów. Kolory suchych liści, które opadłe na ziemię tworzą kolorowe dywany pod naszymi stopami, są tak piękne, że chce się skakać, że chce się cieszyć... Ja cieszę się słońcem, bo kocham jego ciepło; cieszę się jesienią, że jeszcze nie jest aż tak sroga, nie wieje mi w twarz zimnym porywistym wiatrem i póki co nie rosi mi włosów zimnym deszczem; cieszę się również faktem, że odnalazłam moje szczęście, które czekało na mnie tyle lat, które kochało mnie, mimo że odrzucałam je przy każdej możliwej sposobności.
A teraz wiem, że tak właśnie miało być... że życie chciało pokazać mi cierpienie, i ból, bym teraz mogła cieszyć się szczęściem, bym potrafiła się nim cieszyć, bym potrafiła w końcu podziękować losowi za to, że obdarzył mnie tak wspaniałym kochającym facetem, który był zawsze gdzieś blisko mnie, zawsze skory pomóc, zawsze patrzący mi prosto w oczy, cały czas mnie kochający...
Teraz i ja pokochałam w końcu jego. Tyle czasu na to czekał. A ja doszłam do wniosku, że potrzebowałam tego wszystkiego, że musiałam dojrzeć do tej miłości, byśmy mogli teraz cieszyć się z tego oboje...